poddasze gotowe, czekamy na elektryka...
teraz czeka nas to czego boję się najbardziej- planowanie kontaktów, włączników i innych elementów, o których sensowności umiejscowienia dowiem się tak naprawdę dopiero po ułożeniu mebli. W zasadzie plan rozrysowany mamy dosyć szczegółowo uwzględniając wszelkie nasze wygody i przyszłe rozwiązania (np. kontakt blisko ganku tak by można było na święta ozdobić coś nie coś świecącymi girlandami- fajnie się o tym mówi w marcu :-)))), także i meble kuchenne oraz w innych pomieszczeniach są już wirtualnie poukładane -nie powinno więc nas nic zaskoczyć. Elektryk na pewno swoje zdanie i jakieś propozycje oraz sugestie wytoczy .....będzie dobrze. Spotykamy się za parę dni.
Ścianki natomiast pokoi i garderób oraz łazienki na poddaszu postawione, wnęki okienne wypełnione na maksa poupychaną watą-tak więc ciepełko murowane. Ekipa czeka z sufitem aż wejdzie elektryk by pochować wszelkie sufitowe okablowanie. W międzyczasie zabudowują delikatnie wiatrołap tak by zostawić jedynie wnękę na planowane szklane drzwi.
Kolejnym etapem jest druga część prac ekipy, która tym razem po połozonej instalacji wod-kan montować będzie urządzenia w kotłowni (piec Viessman z zasobnikiem oraz panel sterujący) i kłaść instalację c.o. z ogrzewaniem podłogowym włącznie. Wczoraj na dachu wylądował jeszcze spec, który będzie nam uzbrajał komin we wkład kominowy. Troche sobie taki mały labirynt kwasoodpornych rur kosztuje, razem ze "strażakiem" wyceniono nam to ustrojstwo na 3120 zł.
Niebawem zdjęcia. Dużo zdrówka wszystkim !:-)